Żyli dla gór, poświęcili im życie.
Oni kochali góry. Galeria fotografii (10) |
Pokaz slajdów |
Pobierz tekst w wersji pdf. |
"Non omnis moriar" - (nie wszystek umrę). Taki napis, słowa Horacego, znajduje się na kamieniu pamiątkowym pod Małym Kościelcem, w miejscu, gdzie przestało bić serce niepospolitego taternika i poety - muzyka w jednej osobie.
Mieczysław Karłowicz
- muzyk i kompozytor, fotografik, lat 32, zginął pod Małym Kościelcem porwany śnieżną
lawiną dnia 8 lutego 1909 r. Jego stosunek do wypraw górskich najlepiej
przedstawia w swojej wypowiedzi Mariusz Zaruski w książce "Na
bezdrożach Tatrzańskich". "Gdybym zginął w górach, śmierć
moja byłaby równocześnie śmiercią mej Matki. Dlatego przyrzekłem
sobie, że z mojej winy to się nigdy nie stanie. Postanowiłem w górach
nigdy nie ryzykować. Tam tylko wolno mi pójść, gdzie mogę mieć pewność,
że przejdę cało. Przyrzekłem to sobie". Zaruski twierdzi, że
zasady tej nigdy nie łamał, co potwierdza ślad jego nart na ostatniej
wycieczce, z której niesądzone mu było żywym powrócić.
Muzyka i Tatry były
pasjami jego życia i chociaż w jego twórczości nie ma bezpośrednich
odniesień do Tatr czy też regionu podhalańskiego, to jego postawa wobec
gór stała się wzorem dla turystów i taterników poszukujących
subtelnego z nimi kontaktu. Powinniśmy "szanować
ciszę i majestat gór" - tak apelował w jednym ze swoich tekstów. Swoją przygodę górską zaczynał u schyłku
epoki "legendowych postaci". Po raz pierwszy przybył do
Zakopanego w wieku 13 lat kiedy, żyli jeszcze Tytus Chałubiński i Ks. Józef
Stolarczyk, a na ulicach można było spotkać Wojciecha Kossaka,
Kazimierza Przerwę-Tetmajera, Henryka Sienkiewicza, Stanisława
Witkiewicza.
W granitowej bryle kamienia ustawionego w miejscu odnalezienia jego ciała wykuta jest swastyka. Wówczas, a był rok 1909, znak ten symbolizował zupełnie co innego niż nieco później i w chwili obecnej. Był to starohinduski symbol ognia i słońca, był znakiem przyjaznym człowiekowi. Swastyką Mieczysław Karłowicz znakował trasy w Tatrach, listy a także bilety wizytowe.
Więcej informacji na temat Mieczysława Karłowicza można znaleźć tutaj.
Tytus
Chałubiński. - Mówi się o
nim często "odkrywca
Zakopanego i Tatr" i chociaż jest w
tym stwierdzeniu dużo przesady
to trzeba jednak zaznaczyć, że przed nim nikt nie zrobił tak
wiele dla
popularyzacji Tatr
w społeczeństwie polskim. Jego epoka rozpoczęła się
w roku 1873. Do tego czasu Zakopane było letniskiem typowo krakowskim.
Natomiast on sprowadził do Zakopanego warszawiaków. Przyszło mu to łatwo,
gdyż jako znakomity lekarz był w Warszawie bardzo popularny.
To właśnie popularność pomagała mu w organizowaniu
wycieczek w góry, jako że chodził po nich w dość nietypowy jak na owe
czasy sposób. Były to grupowe i gromadne wyprawy, na które zatrudniał
przewodników, tragarzy i obowiązkowo kapelę
góralską. Często w
czasie tych wypraw przygrywał mu słynny przewodnik muzykant Bartłomiej Obrochta. Wypady te miały duże
znaczenie edukacyjne, jako że często młodzi ludzie uczyli się na nich
przewodnictwa, ale i także pozwalały miejscowym góralom zarobić. "Nie
ma zresztą
w Zakopanem takiej dobrej sprawy, która nie była przez niego zapoczątkowana
lub przeprowadzona" - tak pisał o nim Stanisław Witkiewicz. Dziś
jego wycieczki określić by można mianem obozów szkoleniowo -
wychowawczych. Schronisk jeszcze nie było bądź też były w budowie, tak też
uczestnicy wypraw nocowali przy ognisku. Niektórzy zarzucali Chałubińskiemu
prowadzenie nazbyt głośnego i hulaszczego trybu bycia w czasie jego
wypraw.
Za poradą i namową Chałubińskiego do Zakopanego zaczęli przybywać liczni goście, zachwyceni podhalańskim folklorem, co przyczyniało się do rozwoju kurortu. Wraz z początkiem jego "epoki" w Zakopanem wybuchła epidemia cholery, którą z narażeniem własnego życia Chałubiński zdołał opanować. Ufundował on metalowy krzyż na polanie na Gubałówce w podzięce za stłumienie cholery. Krzyż ten stoi po dziś dzień, w otoczeniu zwartej zabudowy, tuż obok restauracji, często w ogóle przez turystów niezauważany.
Jednak
wybitny znawca tematu Andrzej Wiesław Wójcik w "Kręgu
Tatr" udowadnia, że ufundowanie krzyża wcale nie było dziękczynieniem
za opanowanie cholery, ale zadośćuczynieniem za zerwanie przez Chałubińskiego
małżeństwa z Anną Leszczyńską i ślub z jego młodzieńczą miłością
Antoniną Krzywicką. Potwierdza to również Witold Henryk Paryski w "Wielkiej
Encyklopedii Tatrzańskiej". I właśnie ta wersja jest prawdziwa,
jako że krzyż pojawił się na Gubałówce wprawdzie w tym samym roku co
stłumienie epidemii (1873), ale jeszcze przed jej
całkowitym wygaśnięciem.
Na temat dr Tytusa Chałubińskiego odsyłam do szerszego artykułu, który można znaleźć tutaj.
Jan
Krzeptowski Sabała. - właściwe
jego nazwisko to Gąsienica. Sabała to przydomek, ale mawiano również
na niego Sablik. To chyba najbardziej symboliczna postać kultury
góralskiej.
Słynny ludowy gawędziarz, muzykant i myśliwy. Za młodych lat zajmował
się zbójowaniem, a jako myśliwy polował zarówno legalnie na
polowaniach urządzanych przez właściciela Kuźnic Homolacsa, jak i też
kłusował, głównie na niedźwiedz
ie, kozice, sarny, świstaki. Jego życiorys
na tyle obrósł legendą, że trudno w nim oddzielić prawdę od
"bajania". Dzięki kłusownictwu, a czynił to zarówno po
polskiej jak i po słowackiej stronie Tatr, doskonale poznał góry, za co
Towarzystwo Tatrzańskie przyznało mu honorowo odznakę przewodnicką. Był
tradycjonalistą, trzymał się archaicznego stroju, starej mowy i starych
nut, które wygrywał na własnoręcznie wykonanych instrumentach. Ten
tradycjonalizm spowodował, że
stał się on bardzo popularny, obracał
się w doborowym towarzystwie, zachwycali się nim Sienkiewicz i Żeromski,
a
Chałubiński zabierał go na swoje wyprawy, aby swoją muzyką i bajan
iem
umilać towarzystwo. Doskonale znał góry, ale jako przewodnik był tylko
honorowo ze względu na wiek, gdyż w momencie jak Towarzystwo Tatrzańskie
przejęło opiekę nad przewodnictwem Sabała miał już 66 lat.
Był niepiśmienny, umiał się tylko podpisać jednak jego opowieści i bajania spisali między innymi Sienkiewicz i Witkiewicz. Jest on symbolem dawnej góralszczyzny i ludowej mądrości, często nazywa się go "podhalańskim Homerem". Obecnie jego stara chałupa na Krzeptówkach zaliczona została do zabytków budownictwa podhalańskiego i otoczona opieką przez Muzeum Tatrzańskie. Sabała był ojcem chrzestnym Witkacego.
Jacek Ptak
Oni kochali góry. Galeria fotografii (10) |
Pokaz slajdów |
Pobierz tekst w wersji pdf. |
Źródła:
- Źródło: Jarosław Skowroński, "Dawno temu w Tatrach", Galaktyka, Łódź 2003.
- Wiesław A. Wójcik, "W kręgu Tatr", Tatrzański Park Narodowy, Zakopane 2008.
- Zofia Radwańska Paryska, Witold Henryk Paryski, "Wielka Encyklopedia Tatrzańska", Wydawnictwo Górskie, Poronin 2005.
- Mariusz Zaruski, "Na bezdrożach tatrzańskich", Wydawnictwo LTW, Łomianki 2007.
- Zakopiański Portal Internetowy: www.z-ne.pl